Po zesłaniu Ducha Świętego, Apostołowie i pozostali uczniowie, którzy zebrani byli w Wieczerniku (łącznie 120 osób), zaczęli rozgłaszać radosną nowinę, że Mesjaszem, na którego czekali Żydzi był Jezus. Liczba wierzących bardzo szybko rosła. Kiedy było ich więcej niż 5 tys. zaczęły pojawiać się spory, nie teologiczne, ale takie zupełnie ludzki – o sprawiedliwy podział rozdawanej wdowom jałmużny. Wówczas Apostołowie zwrócili uwagę, że to nie jest coś, czym powinni się zajmować.
„«Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbywali słowo Boże, a obsługiwali stoły» – powiedziało Dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów.”
Dz 6, 2
Wówczas zdecydowali, by wybrać spośród pozostałych uczniów siedmiu mężczyzn, których odciążyli by w tych sprawach Apostołów.
Mój bratanek, kiedy miał 5 lat, na pytanie „Kim być chciał zostać kiedy dorośniesz?” odpowiedział, że youtuberem. Mam wrażenie, że coraz bardziej, też my wierzący, przesiąkamy tym za czym dąży świat. Chcemy się pokazać, robić coś co będzie duże i zauważalne. Jeżeli jesteśmy już zaangażowani we wspólnotę, która wychodzi ze służbą na zewnątrz (np. prowadzi ewangelizacje), albo obserwujemy w Internecie chrześcijan pełnych pasji służących Bogu na całym świecie (mówców, autorów książek, liderów uwielbienia) zaczynamy chcieć być jak oni. Czasem nie idzie jednak za tym pragnienie posiadania tak głębokiej relacji z Bogiem, jaką oni mają lub pasji do służenia Bogu, z czego wynika służba, jaką prowadzą – ale po prostu pragnienie bycia podziwianymi tak jak oni.
Apostołowie potrzebowali jednak tych, którzy będą służyli innym w bardziej prozaiczny sposób.
Czy wiesz, co mnie poruszyło kiedy tym razem czytałam historię Szczepana, który jako jeden z siedmiu został wybrany do rozdawania jałmużny? Wymagania jakie postawiono tym, którzy mieli spełniać tę służbę. To nie mieli być wyłącznie ludzie uczciwi:
„«Upatrzcież zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości! Im zlecimy to zadanie.”
Dz 6, 3
Mieli być pełni Ducha i mądrości. I Szczepan dokładnie taki był, bo jak się okazuje, jego praca dla Królestwa Bożego nie kończyła się na obsłudze stołów:
„Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu.”
Dz 6, 8
Przypomina mi się jedna z konferencji chrześcijańskich, na której byłam parę lat temu. Małżeństwu, które prowadziło wykłady zawsze towarzyszyła Suzana, siostra prelegentki. Nie występowała jednak z nimi na scenie, ale nosiła za nimi rzeczy, których potrzebowali. Jednak jej służba nie ograniczała się do tego, by dbać o komfort tego małżeństwa. To Suzana, pełna Ducha Świętego, żarliwie modliła się z moją znajomą o przełomy w jej życiu.
Tego potrzebuje także od nas Bóg. Potrzeba tych, którzy będą Mu służyć obsługując sprzęt muzyczny, piekąc ciasta na spotkania czy myjąc podłogi i toalety, kiedy takie spotkanie się skończy. Jak wielu z nas chce być kimś kto tak służy Bogu i innym? Jak wielu z nas daje się złapać na kłamstwo szatana, że jest to służba dla Boga drugiej kategorii?
Albo jak wielu daje się złapać w pułapkę oszustwa, że jeżeli nasze zadania sprowadzają się tylko do rzeczy bardziej technicznych, to nie musimy już tak dbać o poziom naszej osobistej relacji z Bogiem, o to by nasze serce było czyste, bez żadnych ukrytych grzechów, i o to byśmy byli przepełnieni Duchem Świętym?
Dla Boga nie ma zadań lepszych czy gorszych. Sam Jezus niczym sługa obmywał stopy Apostołom. Bóg pragnie byśmy w pełen pasji sposób wykonywali swoją część pracy dla Królestwa, byśmy mieli serce sługi. Jednocześnie pragnie byśmy, bez względu na to czy jesteśmy w świetle reflektorów i kamer czy na zapleczu technicznym, byli pełni Ducha i mogli w każdej chwili usłużyć innym modlitwą.
Photo by Savannah W. on Unsplash