Prawdziwy Romantyk
Bóg musi być romantyczny. Rozejrzyj się wokół. Nasz świat został stworzony z rozmachem i wyczuciem gustu. I taka też jest, zaszczepiona w nas, potrzeba miłości. Jako kobieta rozumiem to doskonale. Pragniemy mieć dom i rodzinę, spędzać chwilę ze swoim ukochanym. Jednak pragniemy też czegoś daleko głębszego.
Za kilkadziesiąt godzin wychodzę za mąż. Słońce niedługo zajdzie, miękkie światło otula pole rzepaku. A ja siedzę i myślę.
W miłości przeszłam długą drogę, by móc powiedzieć, że tak naprawdę potrzebuję tylko i wyłącznie Jezusa. To Bóg dał mi Narzeczonego, to dzięki Bogu będę miała męża. I choć nasza historia jest dla mnie piękna i romantyczna, to nie to jest dla mnie najważniejsze. Najważniejszy jest Boża wola dla mojego życia. Zauważyłam, że prawdziwą radość czuję, kiedy mam pewność, że żyję zgodnie z wolą Boga.
„Wola Boga” – to brzmi tak poważnie i patetycznie. A to są te słowa, które Bóg szepce nam do naszego serca. Do mnie często mówi, żebym odłożyła wszystkie ważne sprawy na bok i po prostu przyszła spędzić z Nim czas. Bóg chce mieć z nami relację.
Czasami zastanawiam się, jak czułby się Mariusz, gdybym miała do niego podejście takie, jakie mam do Boga. Ileż to razy deklarowałam coś Bogu, by potem, ze smutkiem, stwierdzić, że nie wywiązałam się z zadania, że nie włożyłam w to całego swojego serca? A gdybym potraktowała w taki sposób swojego chłopaka, najpewniej relacja byłaby zagrożona.
Ten, który pragnie mnie ująć
Myślę, że Bóg chce z nami spędzać całą paletę pięknych chwil. To dla Ciebie są te zachody słońca, dla Ciebie śpiewają ptaki. Dla Ciebie, żebyś mógł coraz bardziej zachwycać się jego naturą.
Jestem Bogu wdzięczna za czas, jaki dał mi na życie w pojedynkę. Starałam się czerpać radość z każdej chwili. I wiecie co? Nie odmawiałam sobie romantycznych chwil. Chodziłam z Bogiem na spacery, pisałam do Niego listy, śpiewałam Mu. A dziś mamy swoje melodie i westchnienia.
W narzeczeństwie przekonałam się, jak bardzo jestem zawodna, nie mogąc polegać na własnych siłach. A jednocześnie Bóg współdziałał we wszystkim ku dobremu. Były tygodnie, kiedy byłam prawie pewna, że moja relacja zakończy się na kilka miesięcy przed ślubem. Chciałam uciec, schować się w bezpiecznym miejscu. Ale tylko w Bogu było moje schronienie.
Myślę, że Bóg przez ten czas weryfikował moje prawdziwe motywacje. Czy bardziej zależy mi na Bożym małżeństwie czy „tylko” małżeństwie. Bo różnica jest ogromna. Cieszę się, że mogłam wybrać Boga a potem Bóg w swej dobroci zwrócił mi moją relację.
Pragnę romansu całą sobą. Ale jestem przekonana, że dopiero zaczynając od „romansu” z Bogiem możemy przeżyć prawdziwą miłość z druga osobą. Nie wiem, jakie są Wasze historie, ale modlę się, by każdy z nas pałał do Jezusa blaskiem pierwszej miłości i by relacja z drugą osobą była jedynie elementem życia, a nie jego sensem.
„Bo małżonkiem twoim jest twój Stworzyciel, któremu na imię Pan Zastępów. Odkupicielem twoim – Święty Izraela, nazywają Go Bogiem całej ziemi.”
Iz 54, 5