Ta rzeczywistość nie była brzemieniem dla mojego serca, dopóki nie osiągnęłam dwudziestki.
Uczestniczyłam w konferencji z całą rodziną i usłyszałam przesłanie o mentoringu, które radykalnie zmieniło moje spojrzenie.
Mówca mówił o tym, jak ważne jest, aby starsze rodzeństwo traktowało swoją rolę w rodzinie na poważnie, starając się wychowywać młodsze rodzeństwo. Mówił o wpływie, jaki może mieć starsze rodzeństwo na młodsze, po prostu nawiązując z nimi pełną miłości relację. Rzucił wyzwanie starszemu rodzeństwu, aby porzuciło światowy sposób myślenia, że młodsze rodzeństwo to po prostu „szkodniki” i „irytujące dzieci”, i zamiast tego przyjęło postawę troski i prawdziwej miłości do nich.
Rzucił wyzwanie starszemu rodzeństwu, aby zostali Bożymi mentorami wobec ich młodszego rodzeństwa.
Rzuciło mnie to na kolana.
Do tego momentu myślałam, że świetnie sobie radzę z moim rodzeństwem. Ale tak naprawdę nie byłam. Mieszkałam obok nich… ale o to chodziło. Nie docierałam do nich. Nie dążyłam celowo do głębokiej relacji z nimi. Nie poznałam ich na poziomie serca. Nie troszczyłam się o ich relację z Bogiem.
Ta otwierająca oczy rzeczywistość była co najmniej przekonująca. Opuściłam konferencję, wstydząc się, że tak mało zrobiłam, ale także zapalona do wprowadzenia tak bardzo potrzebnych zmian. W ciągu następnych kilku tygodni mój sposób myślenia i działania wobec rodzeństwa zmieniły się o 180 stopni. Ale zanim zdążyłam zrobić cokolwiek bardziej celowo, jedna z moich sióstr, Ellissa (o 6 lat młodsza), podeszła do mnie i zadała pytanie, które mnie zszokowało.
„Czy będziesz moim mentorem?” zapytała pewnego ranka.
„Co?” zapytałam z zaskoczeniem.
„Czy zostałabyś moim mentorem?” zapytała ponownie.
„Są pewne określone obszary mojego życia, w których naprawdę chcę się rozwijać… i… myślę, że mentor naprawdę by mi w tym pomógł”.
Byłem podekscytowany i jednocześnie trochę zdenerwowana. Nigdy wcześniej tak naprawdę nie prowadziłam żadnej dziewczyny w pojedynkę. Nie byłam do końca pewna, jak by to miało wyglądać. Nie byłam pewna, jak to zrobić, ale wiedziałem, że dojdziemy do tego.
„Bardzo bym chciała!” odpowiedziałam podekscytowana.
Ten dzień był początkiem mojej podróży w mentoring.
Ellissa i ja spotykałyśmy się co tydzień w pobliskiej kawiarni i rozmawiałyśmy o wszystkim, od bieżących wydarzeń życiowych, przez konkretne zmagania, do kwestii odpowiedzialności, zapamiętywania fragmentów Pisma Świętego, wspólnego studiowania Biblii i wielu innych. Po każdym spotkaniu przypisywałem jej kilka „zadań domowych”, aby mogła popracować nad niektórymi rzeczami w ciągu tygodnia.
Cóż, tygodnie zamieniły się w miesiące, a miesiące w lata. Z biegiem czasu byłam zdumiona, jak Bóg rozwijał zarówno Ellissę, jak i mnie poprzez nasze relacje mentorskie. Obie mogłyśmy zobaczyć z pierwszej ręki wartość i znaczenie mentoringu. Drugi rozdział Listu do Tytusa (który mówi o starszych kobietach opiekujących się młodszymi kobietami) nie był już tylko przyjemnym fragmentem Biblii, ale stał się żywy na naszych oczach!
Musimy doświadczyć i być świadkami korzyści płynących z dobrego planu Boga dotyczącego uczniostwa i opieki w naszym własnym życiu.
Po pierwszych kilku latach Ellissa rozwinęła się tak bardzo, że sama została nawet mentorką, spotykając się co tydzień z inną, młodszą dziewczyną. To było coś, co przeraziłoby ją na śmierć kilka lat wcześniej. Ale Bóg pomógł jej wzrosnąć i zmienił ją. Teraz była inną kobietą. Ja także zacząłem być mentorką dla kilku innych dziewczyn, a także znalazłam mentora dla siebie!
Boży mentoring zmienia życie wielu ludzi.
Teraz szybko przeskoczmy do dzisiaj. W zeszłym tygodniu Ellissa i ja spotkałyśmy się ponownie na jednym z naszych regularnych spotkań uczniowskich. Ale tym razem było wyjątkowo. Oficjalnie świętowaliśmy razem pięć lat mentoringu. Pięć lat!
Wspominałyśmy ostatnie pięć lat i nie mogłyśmy uwierzyć, jak szybko minął czas. Spojrzałam na niektóre z naszych najwcześniejszych notatek mentorskich i podzieliłam się z Ellissą, w jaki sposób widziałam, jak Bóg ją rozwija i zmieni. Ona teraz służy Bogu w sposób, który wydawałby się jej niemożliwy, kiedy zaczynałyśmy naszą podróż. Jest mentorką dla młodszych kobiet, prowadzi spotkania studium biblijnego, przemawia przed ludźmi, prowadzi kursy internetowe, kocha Boga głębiej, kocha studiowanie Biblię, nie boi się już otaczającego ją społeczeństwa, regularnie zapamiętuje Słowo Boże, dba o swoje młodsze rodzeństwo, jeździ w podróże misyjne do Chin i wiele więcej.
Bóg użył mentoringu, aby radykalnie zmienić jej życie dla Jego chwały.
Ja po prostu byłem narzędziem, którego Bóg użył, aby wykonać prawdziwą pracę w jej życiu. Jeśli czegoś nauczyłam się w ciągu ostatnich pięciu lat, to tego: Posiadanie miejsca w pierwszym rzędzie w życiu Ellissy potwierdziło i wciąż potwierdza wartość i znaczenie Bożego liderstwa. Bóg wiedział o czym mówił w Liście do Tytusa 2 – mentoring zmienia życie.
Tak długo, jak Bóg utrzymuje otwarte drzwi dla Ellissy i dla mnie na regularne spotkania, my będziemy to robić! Mam na myśli… kto wie, jakie niesamowite rzeczy mogą się wydarzyć w ciągu najbliższych pięciu lat.
Bez względu na wiek lub etap życia, mentoring i uczniostwo są dobrym planem Boga dla nas, jako chrześcijan. Mam nadzieję, że na modlitwie zastanowisz się, jak mogłaby wyglądać relacja mentorska w twoim życiu! Aby dowiedzieć się więcej o tym, jak uzyskać mentora i jak zostać mentorem, sprawdź inne pomocne posty:
How I Found a Godly Woman to Mentor Me
How to Mentor and Disciple Another Girl (wpis pojawi się na blogu Żyj Pełnią Życia 19.06.2020)
How to Mentor a Younger Christian Girl (VIDEO)
Zdjęcie pochodzi z oryginalnego wpisu Kristen na blogu GirlDefined.com: What I’ve Learned from Mentoring My Younger Sister