Małżeństwo jest już dla nas zupełnie naturalnym stanem, ale wciąż dziwimy się, jak szybko minęły te 3 lata… Jesteśmy zgodni z Mariuszem co do tego, że ten rok pod kątem naszego małżeństwa był naprawdę spokojny, bo po drodze oczywiście działo się wiele 😊.
W tym roku nasi przyjaciele przechodzili przez bardzo poważne wyzwania zdrowotne i to jeszcze bardziej uświadomiło nam, że naprawdę nie wiemy, ile jeszcze czasu przed nami. Dlatego każdego dnia warto być przy Bogu i rozwijać relację z Nim. Stawianie chłopaka, męża czy kogokolwiek innego na pierwszym miejscu w naszym życiu i sercu nigdy nie wyjdzie nam na dobre.
O małżeństwie słów kilka
W tym wpisie chcielibyśmy podzielić się z Wami kilkoma przemyśleniami na temat małżeństwa:
Myślę, że w większym stopniu niż jeszcze rok temu, nauczyłam się, że nie zawsze coś musi się dziać po mojej myśli. Wiecie, ogólnie naprawdę lubię mieć plan i skrupulatnie go wypełniać. Czasami moje plany są nierealne albo niemożliwe do wykonania i zdarzało mi się popadać w poczucie winy, bo nie zrobiłam wszystkiego, co było na liście. Przez to chodziłam spięta i wewnętrznie poddenerwowana, co Mariusz natychmiast wyczuwał i odbijało się to na naszej relacji. Czasami wydaje mi się, że małżeństwo przypomina naczynia połączone. Nie ma możliwości, żebyśmy nie wpływali na siebie nawzajem. Przeżycia żony wpływają na męża i na odwrót, bo jesteśmy nierozerwalną drużyną biorącą udział w życiowym maratonie. Dlatego w ciągu tego ostatniego roku skupiłam się na tym, by uczyć się odpuszczać. I Ty podobnie – nie musisz działać o własnych siłach i nie zawsze wszystko musi być zrobione od a do z. Od posprzątanej kuchni czy umytej podłogi dużo ważniejsze jest to, czy mieliśmy czas na modlitwę i wspólne czytanie Pisma Świętego.
Czy coś się zmieniło?
– Przeciwieństwa w małżeństwie są czymś wspaniałym. To jakby nagle móc korzystać z zasobów, których się wcześniej nie miało. Mariusz naprawdę umie odpoczywać i nie nosić w swoim sercu trosk (ach, Ci sangwinicy 😉). Ja muszę się tego uczyć, a on mi w tym pomaga – np. „zabrania” robić kolejnej rzeczy w ciągu dnia. Ode mnie z kolei uczy się nie odkładać rzeczy do zrobienia na później. To oczywiście proces, ale oboje posuwamy się do przodu. I takich czy innych rzeczy jeszcze przed nami wiele, ale w tym roku dużo częściej zamiast frustrować się z powodu naszych różnic, docenialiśmy je.
– Niezmiennie jesteśmy przeszczęśliwi z naturalnych metod planowania rodziny i żyjemy zgodnie z nimi. Każda młoda kobieta, nawet jeśli jeszcze nie myśli o małżeństwie, może zacząć obserwować swój cykl. Wiedza o tym, co się dzieje w naszym ciele jest naprawdę przydatna! Wszystkich mężczyzn zachęcamy natomiast do przeczytania książki dr. Piotra Wołochowicza „To nie jest babska sprawa!”. Rola męża, który jest odpowiedzialny przed Bogiem za rodzinę, jest nieoceniona. Facet naprawdę powinien wiedzieć, co dzieje się w organizmie jego siostry, żony czy córki. Mając tę wiedzę może je jeszcze lepiej chronić.
– Wspólny czas naprawdę ma znaczenie. Cieszymy się, że w ciągu tych trzech lat mogliśmy wspólnie spędzać naprawdę wiele chwil razem. Nasza więź i relacja wciąż się pogłębiają, ale już teraz mamy solidny fundament, bo bardzo dużo pracowaliśmy nad wspólną komunikacją i wyrażaniem swoich potrzeb. Metodą prób i błędów udało nam się wypracować nasz własny schemat rozwiązywania konfliktów i porozumiewania się. Każde z nas przestało tak walczyć o swoje i po prostu oboje przymykamy oko na wzajemne nieszkodliwe, ale irytujące drugą stronę nawyki.
– Zupełnie przestałam myśleć o tym, że z powodu pandemii nasze wesele zostało odwołane. Z perspektywy czasu i w obliczu tego, ile nas później czeka wspaniałych rzeczy, wesele jest tylko… weselem i niczym więcej. Ale na którąś z kolejnych rocznic na pewno chcemy zorganizować dużą imprezę (to pomysł Mariusza i wyraz jego miłości, ale i ostatnia rzecz, na jaką miałby ochotę😉).
Do następnego razu!
Kaja i Mariusz