Podziel się tym wpisem

Mówienie prawdy samemu sobie. Siła błędnych przekonań cz. II

Przez lata Bóg pracował w moim sercu, by pomóc mi zrozumieć, w jak wiele kłamstw na swój temat uwierzyłam. Nie twierdzę, że ten proces się zakończył, bo uczymy się przez całe życie. Jestem jednak bardzo wdzięczna za odzyskaną wolność. 

W dzieciństwie starałam się każdego zadowolić i na tym budować swoje poczucie wartości, w okresie nastoletnim ukrywałam się za maską sarkazmu i cynizmu, bo bałam się odrzucenia. Na studiach chciałam wszystko kontrolować i uczyć się jak najlepiej, by zrekompensować sobie braki w innych dziedzinach. To się jednak nie udawało. Zaczęłam chorować, musiałam przerwać na rok naukę. Miałam poczucie, że „przegrałam” w każdej dziedzinie życia. I choć byłam wierząca już od małego, Bóg musiał bardzo wiele zmienić w moim sercu. I uwolnić z sideł, w które sama się wplątałam.  

Gdy odczuwamy niepokój

Niepokój to bardzo subtelne i podstępne narzędzie nieprzyjaciela. Skazuje Twoje serce na powolne wyrzeczenie się wolności. To strach odczuwany mimo braku rzeczywistego niebezpieczeństwa i wyobrażanie sobie skutków tych sytuacji. Cena, którą płaci osoba nękana niepokojem jest zbyt wysoka. W rzeczywistości niepokój jest odwrotnością wiary. Oddając ster naszego umysłu strachowi, zgadzamy się z brakiem zaufania do Boga. Jakby mówimy Bogu: „Nie mogę Ci oddać kontroli nad tą sytuacją, muszę się o zatroszczyć, bo sam możesz sobie z tym nie poradzić”. Z własnej woli nigdy nie wypowiedziałabym takich słów w stronę Jezusa, ale wiem, że zdarzało mi się to robić postawą, jaką przyjmowałam.

Miłość Boża jest odpowiedzią na każdy rodzaj niepokoju. A od nas zależy, czy pozwolimy, by strach zabierał głos w naszym życiu.

Gdy brak nam samokontroli 

Diabłu udało się przekonać miliony ludzi, że samokontrola to coś, co mają inni. Tak długo, jak wierzymy w kłamstwo, że nie jesteśmy w stanie czegoś zrobić, będzie się ono sprawdzało w naszym życiu. „Nie możesz” jest kłamstwem. Możesz! Panujemy nad swoimi uczuciami poprzez kontrolowanie pojawiających się myśli. 

Aby osiągnąć samokontrolę powinniśmy rozpoznać błędne przekonania, według których postępujemy. 

Na przykład:

– I tak się nikt o mnie nie troszczy. Dlaczego więc miałbym się zmienić? (przestać palić, schudnąć, opanować gniew itp.).

– Miałem tak trudny czas, że mogę sobie na to pozwolić. Nie można się ciągle kontrolować, to nie jest życie. 

– Pracowałem i żyłem tak dobrze, że mogę sobie coś wypić, zapalić etc. 

– Potrzebuję…

– Nie mogę żyć bez… 

– Nie potrafię sobie odmówić…

Gdy Paweł mówi, że wszystko może w tym, który go umacnia (Flp 4,13) naprawdę ma to na myśli! To zasada, którą powinniśmy kierować się w swoim życiu. 

Gdy przyznasz, że jesteś odpowiedzialny za swoje zachowanie, gdyż to ty dokonujesz wyborów w życiu, zrobisz pierwszy i najważniejszy krok do stania się osobą mającą samokontrolę. 

Bóg obiecuje, że nigdy nie doświadczysz pokusy, której nie dałbyś rady pokonać. Ważna jest jednak świadomość, że to Bóg jest źródłem naszej siły, nie my sami.

Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania abyście mogli przetrwać. (1 Kor 10,13)

Gdy obawiamy się zmian

Zmiany są nieuknione, zupełnie jak śmierć jest częścią życia. Nie wszystkie zmiany muszą się nam podobać. Czasami łatwo jest myśleć, że padło się ofiarą okoliczności. Przenosimy wówczas odpowiedzialność za nasze uczucia na innych ludzi.

Co mogłoby nam pomóc?

1. Uznanie, że Twoja radość pochodzi z twojej więzi z Bogiem i Jego niezmiennej wierności. Nie potrzebujemy doskonałych okoliczności, by czuć się szczęśliwymi.

2. Przyznanie, że sami panujemy nad swym szczęściem lub nieszczęściem.

To Ty decydujesz, żeby myśleć w sposób właściwy (zgodny z prawdą) na temat siebie i innych. Bardzo często wpadanie w złe nastroje jest zachowaniem wyuczonym. Zauważyłam, że po ślubie bardzo łatwo irytowałam się, kiedy mieliśmy gdzieś wspólnie wyjść z Mariuszem. Cóż, trochę się różnimy. Lubię być wszędzie na czas i nawet 5 minut spóźnienia najczęściej sprawia, że czuję dyskomfort. Mariusz zaczyna szykować się do wyjścia na kilka minut przed. Najczęściej stoję w korytarzu, już w płaszczu i obserwuję, jak spokojnie się ubiera, kończąc na dokładnym naciągnięciu skarpetek. Czuję podnoszące się we mnie ciśnienie, a napięcie zazwyczaj towarzyszy mi jeszcze przez jakiś czas. Na taki powstały we mnie mechanizm (który już coraz rzadziej ma miejsce) wyraziłam kiedyś zgodę. A skoro się go nauczyłam, mogę się go też oduczyć – i Ty też możesz.

Bycie zadowolonym w każdych okolicznościach niekoniecznie oznacza cierpienie w milczeniu. Oznacza to zrozumienie, że twoja radość nie zależy od okoliczności, lecz że pochodzi z Twojego wnętrza. Gdy Jezus Chrystus żyje w naszym wnętrzu mocą Ducha Świętego, jesteśmy w stanie doświadczać w Nim radości i zadowolenia – niezależnie od okoliczności. 

Gdy boimy się ryzyka

Czy zdarzyło się Wam zrezygnować ze zrobienia czegoś z powodu obawy przed ryzykiem?

Bóg sam podjął ryzyko wielkiej straty, gdy przyszedł na ziemię, aby budować swoje Królestwo. A ryzyko, jakie podjął dając nam wolną wolę? Coś niesamowitego. Bóg chce, żebyśmy naśladowali Go, również w gotowości do podjęcia ryzyka. Czasami możesz znaleźć się w sytuacji, gdy nie będziesz widział dalej przed siebie niż na jeden krok. To doskonała okazja, by zaufać Bogu, że będzie dokonywać tego, czego Ty nie możesz sam spowodować. Jeśli zamierzasz chodzić po wodzie, musisz podjąć ryzyko, że możesz znaleźć się na dnie. Nie możemy żyć szczęśliwym, pełnym pokoju życiem bez podejmowania ryzyka. Każda cenna rzecz w naszym życiu jest związana z przekraczaniem granic naszego komfortu. By zdobyć przyjaciela narażamy się na odrzucenie. Kochając drugą osobę wystawiamy się na ryzyko bycia zranionym. Tak jest w każdej dziedzinie życia, co jest wspaniałe, bo przekraczanie własnych granic i robienie „trudnych rzeczy” przynosi prawdziwą satysfakcję i spełnienie.

Szanowanie i kochanie siebie samego jest tym, czego Bóg najbardziej pragnie od Ciebie. Cechą człowieka zadowalającego ludzi jest brak zadowolenia. Kochanie siebie to bycie z siebie zadowolonym niezależnie od tego, czy inni aprobują mnie czy nie. Kiedy przestajesz walczyć, aby zdobyć aprobatę innych, zdobywasz ją bez usiłowań. 

Mam nadzieję, że te krótkie przemyślenia będą dla Ciebie pomocne. Wspaniale, że wraz z nami tworzysz naszą społecznośćUlga

zdjęcie: pixabay by CJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może zainteresuje Cię również:

Biblia
Justyna Połom

Wolni od wstydu

Czy zwróciłeś kiedyś uwagę na to, jakie jest ostatnie zdanie zapisane w Piśmie Świętym przed sceną grzechu pierworodnego? „Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu” (Rdz 2, 25). Jednak to uczucie wielu z nas jest doskonale znane, dlaczego?

Czytaj całość »
Biblia
Magdalena Wołochowicz

W drodze do świętości

W ostatnich miesiącach w przeróżnych przestrzeniach – na Instagramie, w książkach, podcastach, itp., słyszę o tym, jak ważne jest życie w świętości, ale też, że choćbyśmy się mocno starali, sami, bez Bożej pomocy, tego stanu nie osiągniemy.

Czytaj całość »
Biblia
Kaja Wilkosz

Pobożność. Jak ją w sobie rozwijać?

Jakimi cechami określiłbyś człowieka pobożnego? Pobożność to coś sięgającego daleko poza ramy dobrego charakteru. W końcu osoba niewierząca również może mieć odpowiednio ukształtowany charakter, podobnie jak szatan wierzy w istnienie Boga – nie oznacza to, że jest Jemu wierny.

Czytaj całość »

Jesteś super!

Dziękujemy za zapis!
Proszę podaj tablet następnej osobie.