Podziel się tym wpisem

Nie moja wola, lecz Twoja

Jako ludzie raczej nie lubimy niepewności. Sporo z nas robi konkretne plany nie tylko na dany dzień, tydzień, miesiąc, ale też próbujemy zaplanować sobie życie. Niestety czasem zderzamy się z rzeczywistością, która nie była częścią naszego planu: wyzwania w pracy (problemy z jej znalezieniem, nieoczekiwana konieczność zmiany), wyzwania finansowe, problemy zdrowotne, przedłużające się singielstwo, problemy małżeńskie, niepłodność czy np. wyzwania wychowawcze z nastolatkami. Czy można więc żyć w spełnieniu, kiedy nie zmieniają się okoliczności, które wcale nie były częścią naszego planu? Czy musimy poczekać, aż „wrócimy” do naszego pierwotnego planu, by być szczęśliwym?

Naszym celem tu na ziemi nie jest spełnienie naszych marzeń odnośnie naszego życia. To nie po to Bóg nas stworzył i postawił w tym czasie oraz miejscu, w którym jesteśmy obecnie.

Nie jesteśmy tu po to, żeby uczynić nasze imię wielkim, osiągnąć sukces czy sławę i zostać zapamiętanym. Nie jesteśmy tu po to, aby zdobyć uznanie i chwałę. Nie jesteśmy tu po to, żeby otrzymać wszystko to, czego pragniemy. Nie jesteśmy tu po to, aby budować własne małe królestwo.

Naszym celem tu na ziemi jest oddawanie chwały Bogu, wskazywanie innym na Chrystusa i budowanie Jego Królestwa. To jest nasz cel: nie życie skupione na nas samych, ale życie skupione na Bogu.

Chciałabym, abyś mnie dobrze zrozumiał – oddawanie chwały Bogu nie oznacza, że wszystkie nasze marzenia pozostaną niespełnione. Wierzę w to i doświadczyłam tego, że część marzeń, tak naprawdę, w nasze serce wkłada Bóg. Dlatego ogromną radość również Jemu sprawi to, gdy spełnimy te marzenia.

Czasem żyjemy jednak w błędnym przekonaniu, że gdy spełnimy jedno z tych naszych wielkich marzeń, wówczas w końcu będziemy szczęśliwi. Jak przyjmą mnie do tej wymarzonej pracy, to w końcu będę szczęśliwy. Jak dostanę ten upragniony awans w pracy, to w końcu będę szczęśliwy. Jak wyjdę za mąż/ożenię się, to w końcu będę szczęśliwy. Jak kupię własny dom/mieszkanie, to w końcu będę szczęśliwy. Jak urodzą mi się dzieci, to w końcu będę szczęśliwy. Itd… Czy widzisz to powtarzające się jak refren błędne przekonanie?

Moim planem nigdy nie było to, żeby mieszkać w Warszawie, bo jej nie lubiłam. Po studiach chciałam wrócić do Trójmiasta i zamieszkać w Sopocie, w kawalerce, którą odziedziczyliśmy po cioci. Nawet snułam wizje jak będzie umeblowana. Jednak po studiach tak się potoczyło, że wylądowałam w Warszawie i mieszkam tu chyba już ósmy rok.

Przez długi czas czułam frustrację i czekałam, aż Bóg „w końcu” pozwoli mi wrócić do Trójmiasta. Wydawało mi się, że jest to coś, czego najbardziej potrzebuję, żeby być szczęśliwą.

Bóg jednak w pewnym momencie zadał mi pytanie: A co by się stało gdybyś nigdy nie wróciła do Gdańska? Odpowiedź brzmiała – Nic. Wypuściłam więc z rąk to marzenie i zaufałam Bogu, że ma jeszcze lepsze plany niż to, co jestem sobie w stanie wymyślić.

Wolą Boga nigdy nie było, żeby szczęście i spełnienie w życiu było uzależnione od tego, czy nasze marzenia, nasze życiowe plany się już spełniły.

Celem naszego życia nie jest spełnianie marzeń dla spełniania marzeń. Nawet jeżeli zmienią się okoliczności naszego życia (w końcu wejdziemy w małżeństwo, osiągniemy sukces na polu zawodowym, kupimy mieszkanie, pojawia się dzieci, itp.), cel pozostaje ten sam – oddanie chwały Bogu.

„Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.”

Mt 6, 33

Dlatego musimy zweryfikować nasze motywacje: Czy całą swoją energię przeznaczam na to żeby znaleźć małżonka? Czy cały czas po pracy zajmują mi kursy i doszkalanie się, by dostać tą wymarzoną pracę? Czy siedzę w ogromnej ilości nadgodzin, żeby dostać ten upragniony awans? Czy całą energie przeznaczam na zarobienie pieniędzy, by mieć na wkład własny, by wziąć kredyt i kupić mieszkanie? I teraz brakuje mi czasu i energii dla Boga?

Tydzień temu po raz kolejny wspominaliśmy ostatnie chwile Chrystusa przed śmiercią na krzyżu. W czasie modlitwy w Ogrójcu, trzy razy deklarował, że sam wolałby, żeby Bóg oddalił od Niego to cierpienie, które nadchodzi, ale decyduje się, że ma spełnić się nie Jego własna wola, ale Boga-Ojca.

Bóg szanuje wolną wolę jaką nas obdarzył, dlatego nie będzie nas zmuszał do tego, żebyśmy wypuścili z rąk nasze marzenia i Mu je oddali. Będzie nas za to gorąco do tego zachęcał. Bóg pragnie naszego szczęścia tu i teraz bez względu na okoliczności. Pragnie byśmy byli 100% OK z tym, że te marzenia mogą nigdy się nie spełnić.

Bóg zachęcą do tego też Ciebie. Czy zaufasz Mu, że ma doskonałe plany dla Twojego życia i zadeklarujesz razem z Jezusem: „Nie moja wola, lecz niech Twoja się stanie”?


Photo by Sasha Freemind on Unsplash

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może zainteresuje Cię również:

Biblia
Justyna Połom

Wolni od wstydu

Czy zwróciłeś kiedyś uwagę na to, jakie jest ostatnie zdanie zapisane w Piśmie Świętym przed sceną grzechu pierworodnego? „Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu” (Rdz 2, 25). Jednak to uczucie wielu z nas jest doskonale znane, dlaczego?

Czytaj całość »
Biblia
Magdalena Wołochowicz

W drodze do świętości

W ostatnich miesiącach w przeróżnych przestrzeniach – na Instagramie, w książkach, podcastach, itp., słyszę o tym, jak ważne jest życie w świętości, ale też, że choćbyśmy się mocno starali, sami, bez Bożej pomocy, tego stanu nie osiągniemy.

Czytaj całość »
Biblia
Kaja Wilkosz

Pobożność. Jak ją w sobie rozwijać?

Jakimi cechami określiłbyś człowieka pobożnego? Pobożność to coś sięgającego daleko poza ramy dobrego charakteru. W końcu osoba niewierząca również może mieć odpowiednio ukształtowany charakter, podobnie jak szatan wierzy w istnienie Boga – nie oznacza to, że jest Jemu wierny.

Czytaj całość »

Jesteś super!

Dziękujemy za zapis!
Proszę podaj tablet następnej osobie.