„O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie.”
Flp 4,6-7
I rozumiejąc jego przesłanie, dobrze wiem, że nie powinnam się martwić.
Jednak dopiero niedawno dotarło do mnie coś więcej – prawda, że zamartwianie się jest grzechem jak każdy inny.
Jestem w trakcie czytania książki “Not Part of the Plan: Trusting God with the Twists and Turns of Your Story”, którą napisały niedawno Kristen Clark i Bethany Beal, znane niektórym z książki “Boska kobieta” albo z naszej pierwszej konferencji Żyj Pełnią Życia z 2019 roku. Jeden z rozdziałów jest właśnie w temacie zamartwiania się.
Autorki piszą o tym, że zbyt wielu z nas pozwala sobie na zamartwianie się. Tak jakbyśmy umiejscowiali je wraz z innymi „pomniejszymi grzechami” jak plotkowanie, przekraczanie prędkości czy niewinnymi kłamstwami. W końcu nie brzmią tak poważnie, jak zabójstwo czy kradzież.
A jednak grzech jest grzechem.
Szczerze mówiąc nie wiem, czemu jakoś nigdy do tej pory sobie tego tak jasno nie uświadomiłam, że zamartwianie się jest grzechem jak każdy inny. Chyba bardziej umieszczałam je w kategorii „niezalecane zachowania”. Prawda jest jednak taka, że trwając w zamartwianiu się (bo nie mówię tu o pojedynczych myślach, które wzbudzają w nas emocje martwienia się), wyrażamy brak zaufania do Boga w danej sprawie.
W wyżej przytoczonym wersecie pokazane jest co możemy zrobić zamiast się zamartwiać – każdą sprawę przedstawić Bogu w modlitwie, prosząc, by ją rozwiązał i już dziękując w zaufaniu, że to zrobi. A kiedy tak postąpimy, Bóg ześle nam ponadnaturalny pokój do serca i myśli, nawet jeśli dana sytuacja jeszcze nie będzie rozwiązana.
Król Salomon w Księdze Przysłów umieścił takie słowa:
„Z całego serca Bogu zaufaj,
nie polegaj na swoim rozsądku,
myśl o Nim na każdej drodze,
a On twe ścieżki wyrówna.”
Prz 3,5-6
Zaufanie z całego serca Bogu, nie poleganie na sobie samym i myślenie o Nim w każdej sytuacji, jest najlepszą drogą, by okiełznać trudności, jakie nas spotykają. A to wszystko zamiast zamartwiania się.
Tydzień temu nasz świat się zupełnie zmienił. Agresja Rosji na Ukrainę martwi nie tylko Ukrainców, ale i nas, żyjących tuż za ich granicą. Takie emocje będą naturalne, ale nie możemy dać im się zakorzenić.
To, czego najbardziej dziś potrzebujemy, to na nowo oddać naszą przyszłość w ręce Tego, który ma ją dobrze zaplanowaną i Któremu możemy zaufać, że nas nigdy nie zawiedzie. Będzie się pojawiał lęk, ale nie możemy dać mu stałego miejsca w naszej głowie i sercu. Lęk jest przeciwieństwem wiary. Trwanie w nim, tak samo jak w zamartwianiu się, jest grzechem.