Podziel się tym wpisem

Ona i on. Jak poradzić sobie z rozstaniem?

Rozstania nie są i nie będą łatwe. Mogą się jednak przyczyniać do naszego rozwoju. Jeśli tylko na to pozwolimy… Jak najlepiej wykorzystać ten czas?

Już w liceum wiedziałam, że typowe randkowanie dla samego bycia z jakimś chłopakiem nie jest dla mnie. Postanowiłam, że zacznę wchodzić w jakieś relacje dopiero wtedy, gdy będę gotowa do małżeństwa. Nawet mi to wychodziło, ale do momentu, kiedy się zakochałam po raz pierwszy. Byłam już na studiach, więc czułam się dojrzalsza, choć z perspektywy czasu widzę, że tak wiele mi do tego brakowało. Zaangażowałam się w relację z chłopakiem o kilka lat starszym. Był nawet na spotkaniu na spotkaniu naszej wspólnoty, ponieważ mieliśmy dość poważne podejście do całej sprawy. Nie snułam wielkich planów na przyszłość, ale byłam bardzo zakochana i aż za bardzo zaangażowana. Po jakimś czasie oboje stwierdziliśmy, że ze względu na różnice w naszych światopoglądach, nic z tej relacji nie będzie. Musiałabym zrezygnować z tego, co dla mnie ważne, a tego nie chciałam. Ta znajomość nie trwała długo, ale po jej zakończeniu czułam się dosłownie zdewastowana. Przez pół roku praktycznie każdego dnia płakałam, nie miałam ochoty jeść, spać. Rzuciłam się w wir nauki i innych obowiązków. I cały czas zastanawiałam się, dlaczego aż tak bardzo cierpię, nieproporcjonalnie do tego, co się wydarzyło…

Niczym Zosia Samosia

Jeśli czytasz ten wpis i śledzisz działalność naszej fundacji Żyj Pełnią Życia, to prawdopodobnie dlatego, że pragniesz wypełniać Bożą wolę dla Twojego życia, niezależnie od etapu, na którym obecnie się znajdujesz. Kiedy zakończyłam moją pierwszą relację, tego właśnie mi zabrakło. Stwierdziłam, że wiem lepiej od Boga, co jest najlepsze dla mojego życia i z jaką osobą chcę przez nie przejść. Zaniedbałam wtedy swoją relację z Bogiem, rzadko czytałam Pismo Święte, rady mojej rodziny i przyjaciół przestały mieć dla mnie znaczenie, wolałam kierować się “głosem serca”. Dzięki Bogu, w końcu przejrzałam na oczy, ale musiałam wypić piwo, które sama nawarzyłam.

Co poszło nie tak?

– Już po ok. miesiącu trwania tej relacji, wiedziałam, że Bóg doradza mi jak najszybsze wycofanie się z niej. Zignorowałam to, myśląc, że sama wiem lepiej, co jest lepsze dla mojego życia. Nie ukrywam, trudno mi było sobie wyobrazić życie bez tego konkretnego chłopaka.

– Przez to, że spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu, trudno było mi zachować jakikolwiek emocjonalny dystans. Przestały docierać do mnie wszelkie sygnały ostrzegawcze, np. w postaci jakiś niepokojących zachowań u drugiej strony.  

–  Skoro zdecydowałam się zbuntować przeciwko Bogu, w naturalny sposób, każdego dnia oddalałam się od Niego coraz bardziej. Nie czytałam Biblii, nie modliłam się. Czułam, że każdego dnia sama dokładam cegłę do muru, oddzielając się od Boga. Straciłam radość i energię życiową, nie miałam ochoty na spotkania towarzyskie czy czas z najbliższą rodziną.

– Każdego dnia atakował mnie strach o to, co będzie, jeśli zakończę tę relację. Czy spotkam jeszcze równie ciekawego chłopaka? Czy będę w stanie jeszcze się tak zakochać? Czy nawet jeśli znajdę męża, czy nie będę go porównywała do tego chłopaka, przez co będę zawiedziona?

Mimo wszystko na plus

Kiedy nasza relacja dobiegła końca, wciąż razem studiowaliśmy i byliśmy w jednej, mało licznej grupie zajęciowej. To było dla mnie istne piekło. Przez pół roku płakałam prawie każdego dnia. Nie byłam w stanie dobrze się wyspać, straciłam apetyt i nieustannie przeżywałam to, co się wydarzyło. Musiałam krok po kroku na nowo uporządkować mojej życie.

Jednak z czasem potrafiłam dostrzec dobro, które Bóg wyciągnął z tej sytuacji. Ujawniła ona we mnie ogromne braki w poczuciu własnej wartości, pokazała jak kruche było moje poczucie tożsamości w Bogu. Wiedziałam, nad czym konkretnie mam pracować, nie tylko od strony duchowej relacji z Bogiem, ale też od praktycznej, związanej z przygotowaniem się do roli żony.

Poniżej kilka moich przemyśleń i rad od serca związanych z tematem zerwania.

1. Twoje emocje są dla Boga ważne

Rozstanie zawsze bolą. Nasze nadzieje się nie spełniły, być może przygniata nas upływ mijającego czasu, presja ze strony rodziny. Dochodzą też te trudne emocje i bolesne wspomnienia. Ja za bardzo pochylałam się nad swoimi zranieniami, a za mało przychodziłam z nimi do Boga. Ty możesz postąpić inaczej. Dochodzenie do siebie po rozstaniu to proces. Jednego dnia myślisz, że jest już wszystko dobrze, drugiego ból powraca ze zdwojoną siłą. Bóg chce być przy Tobie w tych trudnych momentach, tylko musisz Mu dać dostęp do swojego serca. Możesz w modlitwie opowiedzieć Bogu o twoich emocjach, trudnościach, oczekiwaniach. On zawsze jest gotowy Cię wysłuchać i pocieszyć. Pismo Święte pełne jest podnoszących na duchu wersetów, których możesz nauczyć się na pamięć i rozmyślać nad nimi w trudniejszych chwilach. Jednym z moich ulubionych był ten z Iz 54,10: Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju, mówi Pan, który ma litość nad tobą. Pocieszenie przychodziło, zawsze.

2. Buduj swoją relację z Bogiem

Nie jest to żadnym odkryciem, ale to właśnie głębsza relacja z Bogiem, pozwoli Ci na lepszy wybór współmałżonka. Kiedy po rozstaniu skupiłam się na tym, by przede wszystkim wypełniać Bożą wolę dla mojego życia i pogłębiać relację z Bogiem, poczułam w końcu wewnętrzny spokój. Powróciła radość, chęć do życia. Zaczęłam z nadzieją patrzeć w przyszłość. Bóg poruszył moje serce również do tego, by codziennie modlić się za mojego przyszłego męża. By Bóg dawał mu siły, formował na duchowego przywódcę rodziny, chronił od pokus. Oczywiście, miałam wiele trudniejszych chwil i też wiele wyzwań. Chorowałam, przeprowadziłam się do innego miasta, zaczęłam się samodzielnie utrzymywać, to wszystko było dla mnie dużym wyzwaniem. Ale sam fakt, że patrzyłam na siebie przez pryzmat tego, jak widzi mnie Bóg, a nie inni ludzie, pozwalał mi przejść zwycięsko przez trudności.

3. Czego się nauczyłeś?

Wiedziałam, że muszę nad sobą bardzo pracować. Skupiłam się na tym, by odbudować moją relację z Bogiem. Wiedziałam też, że doświadczenie przez które przeszłam, mimo wszystko umocniło mnie w wierze. Przekonałam się na własnej skórze, że nie chcę już nigdy więcej żyć na własną rękę i że to właśnie Bóg wie, co jest dla mnie najlepsze. Po zerwaniu wiedziałam jeszcze konkretniej, jakie cechy chciałabym widzieć u przyszłego męża. Uświadomiłam sobie, że zdanie rodziny i przyjaciół na temat chłopaka jest bezcenne. Kiedy jesteśmy zakochani, nie myślimy trzeźwo. Bliscy chcą dla nas najlepiej i często mają też swego rodzaju intuicję, czy druga osoba w ogóle do nas pasuje. Postanowiłam wtedy, że przy kolejnych relacjach, będę brała pod uwagę zdanie moich przyjaciół. I rzeczywiście to zrobiłam, bo kiedy chciałam zerwać z Mariuszem (moim obecnym mężem), przyjaciele mi to zdecydowanie odradzali, twierdząc, że bardzo do siebie pasujemy. Jestem sobie taka wdzięczna, że ich wtedy posłuchałam!

4. Pozbądź się wszystkiego

Mam tu na myśli wszelkie pamiątki, które masz po drugiej osobie. Listy, prezenty, zdjęcia, zasuszone bukiety. Mając to wszystko w zasięgu swojego wzroku może być o wiele trudniej zapomnieć. Może dobrym pomysłem będzie to, żeby przestać obserwować konta społecznościowe tej dziewczyny, chłopaka? Zrób po prostu wszystko, co pozwoli Ci odciąć się od życia tej drugiej osoby. Mi bardzo pomogło dzielenie się swoimi emocjami z dojrzalszą ode mnie kobietą. W tym przypadku była to mężatka z wieloletnim stażem, która doskonale potrafiła mnie zrozumieć, również wesprzeć modlitwą. Może masz w swoim otoczeniu kogoś podobnego?

5. Zadbaj o swoje zdrowie

To jest kwestia, której nie możemy zlekceważyć. Nasza psychika wywiera ogromny wpływ na funkcjonowanie naszego organizmu. Częściowo przez to, że po rozstaniu przez kilka miesięcy przesadnie wszystko przeżywałam, zaczęłam przewlekle chorować. Stres emocjonalny był czynnikiem, który prawdopodobnie na tym zaważył. Staraj się wychodzić na świeże powietrze, spotykać z przyjaciółmi, jeść zdrowe jedzenie. Po prostu o siebie zadbaj. Rób to, co sprawia Ci radość. Może masz pasję, której nie poświęcałeś ostatnio za dużo czasu? Może chciałbyś się włączyć w działanie jakiejś organizacji? Ile osób, tyle sposobów na zadbanie o siebie.

6. Może czas i na Twoją listę?

Jeśli tylko to Cię przekonuje, taka lista z cechami przyszłego męża / żony, może być bardzo pomocna. Dlaczego mi tak bardzo ona pomogła? Moment otrzeźwienia przyszedł do mnie, kiedy uświadomiłam sobie, że życie naprawdę nie jest bajką. Zaczęłam sobie zadawać pytanie, nawet nie o to, czy ta druga osoba ma bliską relację z Bogiem, ale o to, czy w ogóle ma cechy charakteru, których zawsze szukałam u mężczyzn. Wtedy sięgnęłam do mojej listy cech przyszłego męża, którą napisałam kiedyś, po dłuższych przemyśleniach. Zawarłam w niej to, co koniecznie musi mieć druga strona (osobista relacja z Bogiem, zgodność w kwestii wizji małżeństwa i rodzicielstwa) oraz takie cechy, które chętnie bym u niej widziała, jak na przykład poczucie humoru. Jednym z warunków koniecznych było to, żeby mój mąż nie był typem choleryka, który bez namysłu okazuje swoje emocje, włączając w to krzyk. Spoglądając na tę listę, wtedy kiedy byłam tak szaleńczo zakochana, dotarło do mnie, że jestem z niewłaściwą dla mnie osobą i że w rzeczywistości oczekiwałam czegoś zupełnie innego. Dzięki Bogu posłuchałam głosu rozsądku. Możecie wierzyć lub nie, ale mój mąż spełnia zdecydowaną większość rzeczy, które były na mojej liście. I to nie chodzi o stawianie warunków drugiej stronie, ale o to, że Bóg dobiera nas w taki sposób, byśmy nawzajem do siebie pasowali. A nawet gdyby Mariusz zmieniłby się nagle, nie przestałabym go kochać.

7. Nie zamykaj swojego serca

Przed ślubem chciałam dać szansę każdemu chłopakowi, który wyraził mną zainteresowanie. Jeśli tylko był miły i kulturalny, przyjmowałam zaproszenia na kawę czy spacer. Nie odrzucałam nikogo z powodu wyglądu czy statusu. Chciałam dać sobie szansę. Byłam na iluś takich spotkaniach i żadne z nich nie złamało mi serca. Poznałam ciekawe osoby. A pewnego razu odezwał się do mnie kolega ze studiów, który zaprosił mnie na wesele jako osobę towarzyszącą. Dałam mu szansę a dziś jesteśmy szczęśliwym małżeństwem.

I na zakończenie, wszelkie rozstania, zranienia, zawiedzione nadzieje nikną w obliczu głębi miłości i jedności w małżeństwie. Jest na co czekać i jest o co walczyć. I choć czas nie do końca leczy rany, to Bóg już tak! A gdybyś potrzebował zachęty w temacie relacji damsko-męskich, singielstwa, to już 1 października organizujemy konferencję dla kobiet „Boży plan na miłość i relacje”. Szczegóły i zapisy: TUTAJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może zainteresuje Cię również:

Biblia
Justyna Połom

Wolni od wstydu

Czy zwróciłeś kiedyś uwagę na to, jakie jest ostatnie zdanie zapisane w Piśmie Świętym przed sceną grzechu pierworodnego? „Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu” (Rdz 2, 25). Jednak to uczucie wielu z nas jest doskonale znane, dlaczego?

Czytaj całość »
Biblia
Magdalena Wołochowicz

W drodze do świętości

W ostatnich miesiącach w przeróżnych przestrzeniach – na Instagramie, w książkach, podcastach, itp., słyszę o tym, jak ważne jest życie w świętości, ale też, że choćbyśmy się mocno starali, sami, bez Bożej pomocy, tego stanu nie osiągniemy.

Czytaj całość »
Biblia
Kaja Wilkosz

Pobożność. Jak ją w sobie rozwijać?

Jakimi cechami określiłbyś człowieka pobożnego? Pobożność to coś sięgającego daleko poza ramy dobrego charakteru. W końcu osoba niewierząca również może mieć odpowiednio ukształtowany charakter, podobnie jak szatan wierzy w istnienie Boga – nie oznacza to, że jest Jemu wierny.

Czytaj całość »

Jesteś super!

Dziękujemy za zapis!
Proszę podaj tablet następnej osobie.