Podziel się tym wpisem

Nie bój się, wierz tylko!

Czytałam dzisiaj po raz kolejny historię Jaira i jego wskrzeszonej córki, tym razem widzianą oczami św. Marka. Ta historia jest na tyle ważna, że opisuje ją każdy z czterech Ewangelistów.

Jair, przełożony synagogi przychodzi do Jezusa, pada do Jego stóp i usilnie błaga, aby uratował jego córkę od śmierci:

„Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła

Marka 5,23

Jest zdeterminowany i wierzy w moc Jezusa.

Jezus idzie z nim, a za nimi całe mnóstwo ludzi.

Nagle Jezus zatrzymuje się i zaczyna robić dochodzenie, kto się Go przed chwilą dotknął. Uczniowie uważają to za kuriozalne, bo przecież ciagle napiera na niego tłum ludzi. On jednak usilnie chce dowiedzieć się, kto to konkretnie był – czuł bowiem, że wyszła z Niego moc. Wtedy z tłumu wyłania się przestraszona kobieta, która opowiada jak była od 12 lat chora na krwotok i nikt do tej pory nie umiał jej pomóc. Jezus chwali jej wiarę i potwierdza, że uzdrowienie będzie trwałe.

Ta cała sytuacja zabiera jednak cenny czas. Co czuje Jair, kiedy o życiu jej córki mogą decydować sekundy? Czy zdążą? Czy nie będzie już za późno?

Chwilę potem najczarniejszy scenariusz staje się dla Jaira rzeczywistością. Przychodzą jego domownicy z druzgocącą informacją:

“Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?”

Marka 5,35b

Koniec. Świat Jaira się zawalił.

W tym momencie jednak słyszy słowa Jezusa:

Nie bój się, wierz tylko!”

Marka 5,36b

Na przekór okolicznościom, Jezus stara się wtłoczyć w niego nową nadzieję.

Kontyunuują drogę.

Kiedy dochodzą do domu Jaira, słychać tylko płacz i zawodzenie. Jezus próbuje ich uciszyć zapewniając, że dziewczynka tylko śpi.

Te słowa brzmią jak jakaś farsa i wywołują tylko kpiny. Przecież wszyscy widzą martwe ciało dziewczynki.

Jezus nie przejmuje się ich reakcjami i idzie wykonać swoje dzieło.

Biorąc tylko matkę i ojca dziewczynki oraz swoich trzech uczniów idzie do jej pokoju. Tam w zaciszu bierzę ją za rękę i wypowiada te znane słowa:

„”Talitha kum”, to znaczy: “Dziewczynko, mówię ci, wstań!””

Marka 5,41b

A ona wstaje, co wprawia wszystkich w zdumienie.

Ok. Tą historię całkiem dobrze znamy. Czego jednak możemy się z niej na nowo nauczyć?

Dziś zwróciłam szczególnie na domowników Jaira. Najpierw przynoszą informację o śmierci córki, a potem wyśmiewają się z Jezusa i Jego słów. Dla nich rozdział jest zamknięty. Wszystko się skończyło. Nadzieja umarła wraz z tą dwunastoletnią dziewczynką.

Tych domowników przyrównałabym do nagatywnych myśli, ale też do ludzi nas otaczających, którzy sami zwątplili, że coś się zmieni w Twojej sytuacji.

Jezus pokazuje jednak, że nawet najgorsze okoliczności może zamienić w dobro!

Jak często stajemy na miejscu Jaira. Mamy konkretny problem – choroba nasza, albo kogoś bliskiego; niemiłosiernie przedłużające się panieństwo; długie poszukiwanie pracy; trudności w relacjach z małżonkiem czy przyjacielem; albo jakiś inny poważny problem (sam go nazwij).

Do pewnego momentu masz nadzieję, że Ci Bóg pomoże. Z determinacją chwytasz Go za rękaw i ciągniesz, aby zainterweniował. Wierzysz, że to zrobi. Wierzysz w Jego moc. Wierzysz, że Ci to obiecuje – osobiście, ale też przez całe mnóstwo obietnic w Piśmie Świętym. Trwasz wiernie w modlitwie.

I nagle coś idzie nie tak, Jezus tak jakby się zatrzymał i nie idzie dalej w Twoją stronę. Tak jakby zajął się czymś zupełnie innym i zupełnie o Tobie zapomniał. Wciąż wyczekujesz, ale powoli wkrada się zwątpienie. Czy On naprawdę zadziała? Czy się nie spóźni?

I wtedy ‘domownicy’ – myśli w Twojej głowie, albo bliscy zaczynają mówić: nie ma już nadziei, ta kwestia już umarła, nigdy nie wyzdrowiejesz, nigdy nie założysz rodziny, nie masz szans na dobrą pracę, Twój problem (wstaw swój) nigdy się nie rozwiąże.

Jezus jednak Cię nie zostawił, choć Ci się mogło tak wydawać. On wciąż jest w drodze by rozwiązać Twój problem. Widząc Twoje zmaganie interweniuje natychmiast:

Nie bój się, wierz tylko!”

Marka 5,36b

Odganiasz złe myśli i znów chwytasz się tej nadziei. Kontynuujesz drogę z Jezusem, aby rozwiązał Twój problem.

I kiedy już jesteś tuż tuż, znów zderzasz się z atmosferą beznadziei i niewiary. Cały Twój dom – Twoje wnętrze – lamentuje: nie ma już nadziei, ta kwestia już umarła, nigdy nie wyzdrowiejesz, nigdy nie założysz rodziny, nie masz szans na dobrą pracę, Twój problem (wstaw swój) nigdy się nie rozwiąże. Takie są przecież fakty! Idź sam zobacz – to umarło!

Jezus znów wkracza do akcji i próbuje uciszyć te wszystkie głosy w Tobie i wokół Ciebie: to nieprawda! To nie umarło! To wciąż żyje! Jest nadzieja! Myśli w Tobie jednak próbują to wyśmiać. Przecież to głupstwo co On mówi!

Jezus wie jednak, że wciąż jest nadzieja!

Ale żeby wskrzesić daną kwestię na nowo, potrzebuje oddzielić Cię od tego negatywnego nastawienia! Bierze Cię za rękę, wyciagając z tej atmosfery zwątpienia, zamyka drzwi i w zaciszu przemawia słowa życia do Twojej sytuacji.

To co umarło powstaje do życia! Otrzymujesz zdrowie, zakładasz rodzinę, dostajesz dobrą pracę, rozwiązuje się Twój konkretny problem!

Nie daj się zatrzymać niczemu i nikomu! Żadnej myśli zwątpienia, żadnej osobie ogłaszającej nad Tobą przegraną w jakiejś dziedzinie. Ani także poczuciu, że Jezus się gdzieś zapodział i nie idzie w Twoim kierunku. On wciąż jest z Tobą na tej drodze. On Cię na niej wspiera szczególnie w najtrudniejszych momentach!

On chce zwycięsko rozwiązać Twój problem!

Photo by Brooke Cagle on Unsplash

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może zainteresuje Cię również:

Biblia
Justyna Połom

Wolni od wstydu

Czy zwróciłeś kiedyś uwagę na to, jakie jest ostatnie zdanie zapisane w Piśmie Świętym przed sceną grzechu pierworodnego? „Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu” (Rdz 2, 25). Jednak to uczucie wielu z nas jest doskonale znane, dlaczego?

Czytaj całość »
Biblia
Magdalena Wołochowicz

W drodze do świętości

W ostatnich miesiącach w przeróżnych przestrzeniach – na Instagramie, w książkach, podcastach, itp., słyszę o tym, jak ważne jest życie w świętości, ale też, że choćbyśmy się mocno starali, sami, bez Bożej pomocy, tego stanu nie osiągniemy.

Czytaj całość »
Biblia
Kaja Wilkosz

Pobożność. Jak ją w sobie rozwijać?

Jakimi cechami określiłbyś człowieka pobożnego? Pobożność to coś sięgającego daleko poza ramy dobrego charakteru. W końcu osoba niewierząca również może mieć odpowiednio ukształtowany charakter, podobnie jak szatan wierzy w istnienie Boga – nie oznacza to, że jest Jemu wierny.

Czytaj całość »

Jesteś super!

Dziękujemy za zapis!
Proszę podaj tablet następnej osobie.