Odkąd pamiętam, moi rodzice, zajmowali się tematem relacji damsko-męskich, więc miałam całkiem poukładane w głowie w tym temacie. Ale nie do końca.
Kiedyś, jako nastolatka (miałam może 16-17 lat), pojechałam na wyjazd zimowy z grupą młodzieży. Bardzo podobał mi się jeden chłopak. Marzyłam, żeby wrócić z wyjazdu i powiedzieć moim rodzicom, że został moim chłopakiem. Trochę też byłam ciekawa ich reakcji. Hm, nic z tego nie wyszło.
Przez kolejne lata, wpadały w moje ręce różne książki nt. miłości i związków: „Prezent zapakowany przez Boga” L. Dillow & L. Pintus, „Kobieta, która umie czekać” D. Jones, „Pożegnanie z randką” i „Chłopak spotyka dziewczynę” J. Harrisa. Te książki dały mi bardzo dużo do myślenia i pomogły poukładać w głowie temat relacji damsko-męskich.
Zrozumiałam przede wszystkim, że moje podejście do związków ma ogromne znaczenie.
Przede wszystkim, potrzebujemy wrócić do Bożego planu na relacje, a to oznacza, że wszystko, co robimy ma przynosić Bogu chwałę i być zgodne z jego zamierzeniami co do związków.
W książce „Love Defined”, na którą trafiłam dość niedawno, autorki – Kristen Clark i Bethany Beal – wskazują na bardzo ważną prawdę: małżeństwo, choć jest celem samo w sobie, ma o wiele głębsze duchowe znaczenie. Pan Bóg postanowił, na podstawie tej pięknej relacji żony i męża, pokazać swoją miłość do nas – ludzi.
To Bóg wymyślił małżeństwo, nie człowiek. I przez całą Biblię ukazana jest głębia tej wyjątkowej relacji, a także oczekiwanie na to ostateczne wesele – Baranka (Jezusa) i Oblubienicy (Kościoła).
Małżeństwo jest dobre, święte i niesie duchowe przesłanie o Bożej miłości, dlatego zanim wejdziemy w jakikolwiek związek, powinniśmy podejść do tematu na poważnie i zbadać nasze podejście i motywacje.
Cały świat randkuje, „chodzi ze sobą”, by osiągnąć szczęście. Każdy koncentruje się na swoim spełnieniu. Oczekuje, że ta druga osoba nas zaspokoi. Ludzie wznoszą się na skrzydłach zakochania, odurzeni emocjami, by zaraz potem rozstać się, gdy uczucia wyparują. W centrum jest egoizm. Ja. Mnie. Moje. O tym mówi Hollywood w swoich filmach, na ten temat jest wiele seriali, książek i muzyka. Chłopaka/dziewczynę po prostu trzeba mieć. Randkujemy w pewnym sensie dla zabawy. Każdy tak robi.
Podejście wierzących, oddanych Panu Bogu i skoncentrowanych na Nim oraz Jego woli, ludzi, powinno wyglądać zupełnie inaczej.
Po pierwsze, szukamy Bożej woli dla naszego życia i chcemy we wszystkim przynieść Bogu chwałę.
Po drugie, chcemy tego, co najlepsze dla drugiej osoby, więc przede wszystkim zamiast szukać kogoś, kto mnie uszczęśliwi, pracujemy nad tym, by stać się tymi, którzy kogoś uszczęśliwią.
Po trzecie, szanujemy małżeństwo, które zaprojektował Bóg, więc nie randkujemy dla samego randkowania, ale zaczynamy wchodzić w relacje, gdy będziemy już gotowi na poważne myślenie o małżeństwie.
Po czwarte, celem randek (tu by się przydało bardziej angielskie słowo courting, które oznacza bardziej zaloty/zabieganie o siebie) jest ustalenie, czy pasujemy do siebie i czy małżeństwo jest dla nas Bożą wolą.
To kompletnie inne podejście niż obecne podejście świata wokół nas. Jest skoncentrowane na chęci oddania Bogu chwały we wszystkim i wypełnienia Jego woli, a do tego pragnieniu ukazania Bożej miłości do człowieka. Bo przecież to jest celem naszego życia.
Randkować więc czy nie randkować?
Na pewno nie w rozumieniu świata. Ale owszem – poznawać ludzi i mądrze wchodzić w relacje, kiedy już jesteśmy gotowi na małżeństwo. I bardzo ściśle współpracować w tym temacie z Panem Bogiem. On, autor małżeństwa, nas w tym wszystkim poprowadzi!
PS. Chcesz pogłębić temat? Obejrzyj odcinek #94 mojego vloga Żyj Pełnią Życia „Seria dla singli CZĘŚĆ V – Gdy pojawia się 'ten’ książę„.
Photo by Priscilla Du Preez on Unsplash